Ruszamy z blogiem Przeglądu Kinowego. Na początek kilka mniej znanych filmów, które musisz zobaczyć!

 CAMERA OBSCURA #1 - #3 

 



Witajcie w Przeglądzie Kinowym! Od kilku tygodni publikujemy regularnie posty na naszej facebookowej stronie: Przęgląd Kinowy. Teraz jednak czas na uaktywnienie bloga, gdzie będziemy starali się raz na jakiś czas wrzucać dłuższe teksty, czy recenzje.

Na początek postanowiliśmy zebrać kilka początkowych tekstów z facebooka, w razie gdybyście nie mieli okazji się z nimi zapoznać.
Na start nasze 3 pierwsze teksty z serii "Camera Obscura", gdzie chcemy polecić wam filmy, których mogliście nie widzieć, a zdecydowanie warto się z nimi zapoznać

 

MOON

 

 

Film w reżyserii Duncana Jonesa, który przed produkcją tego filmu był znany przede wszystkim z tego, że jest synem Davida Bowiego. Mimo że to pierwszy pełnometrażowy film Jonesa i stworzony został dość niskim, w porównaniu do budżetów hollywoodzkich produkcji, budżetem, który wyniósł około 5 mln. dolarów, to jednak zdecydowanie warto go obejrzeć. 

Akcja ma miejsce w niedalekiej przyszłości, w 2035 roku, a głównym bohaterem jest Sam Bell, Amerykanin, który kończy właśnie swoją trzyletnią zmianę na stacji wydobycia helu-3 mieszczącej się na Księżycu. Towarzyszy mu jedynie inteligentny komputer GERTY. Kiedy Sam ulega wypadkowi podczas pracy, odkrywa przerażający sekret, który całkowicie zmieni jego życie.

Film to popis Sama Rockwella, grającego główną rolę, dla którego z resztą został napisany ten film. Przez większość czasu jest on jedyną osobą widzianą na ekranie, jednak świetnie daje sobie radę i film ani razu nie przynudza widza. Z kolei głos GERTY-ego to dzieło Kevina Spacey, który zgodził się wziąć udział w produkcji, tylko jeśli będzie miał możliwość obejrzenia gotowego filmu, a ten mu się spodoba. I tak się stało, a Spacey nagrał swoją rolę w zaledwie parę godzin.

Ocena na filmweb: 7,4
Ocena na IMSB: 7,9


FUNNY GAMES



Film produkcji niemieckiego reżysera Michaela Hanekego z pewnością przypadnie do gustu osobom, które lubią kino łamiące schematy - powszechnie obowiązujące lub typowe dla danego gatunku. Niemiec zapewnia nam 108 minut spektaklu, podczas którego bawi się uczuciami widza i którego gęsty klimat aż wylewa się z ekranu monitora. Nie jest to kino bezpłciowe i pozbawione emocji - po seansie długo nie zapomnicie tej produkcji.


Małżeństwo (Anna i Georg) wraz ze swoim małym synem (Schorschi) jedzie wypocząć do letniego domu położonego nad jeziorem gdzieś w Austrii. Początkowa cisza, którą zakłóca jedynie dźwięk wody oraz szczekanie psa, wydaje się wstępem do miłych wakacji naszej trójki bohaterów. Niestety, nie w filmie Haneke'go. Wszystko zaczyna się "lekko" komplikować, gdy domek, pod pretekstem pożyczenia jajek, odwiedza dwójka ubranych na biało młodzieńców (Paul i Peter), którzy po kilku chwilach zawierają z rodziną zakład, że ci nie przeżyją nocy... 

Film owiany jest swego rodzaju klątwą, ponieważ z czwórki odtwórców głównych bohaterów jedynie Paul (grany przez Arno Frischa) nadal stąpa po Ziemi. Pozostali zmarli, można rzec młodo, ponieważ najstarszy z tego towarzystwa Ulrich Mühe (gra rolę Georga) w chwili śmierci miał zaledwie 54 lata. Nie stanęło to na przeszkodzie, aby 10 lat później ten sam reżyser, dokładnie w tym samym miejscu nakręcił ten sam film. W 2007 r. powstał angielskojęzyczny remake "Funny Games", w którym główne role przypadły tak głośnym nazwiskom jak: Tim Roth, Naomi Watts czy Michael Pitt. 



Ocena na filmweb: 7,3 
Ocena na IMDB: 7,6


 W STRONĘ DOMU







Na koniec przenosimy się na Daleki Wschód i zatrzymujemy na chwilę w Chinach. "W stronę domu" to świetna, ale bardzo słabo znana u nas czarna komedia (zaledwie 300 ocen na filmwebie daje jakieś wyobrażenie jak mało osób obejrzało tę produkcję w Polsce).

W filmie towarzyszymy dwóm przyjaciołom z pracy, Zhao i Liu w "drodze do domu". No, a tak naprawdę to tylko pierwszemu z nich, bo Liu niespodziewanie umiera. Zhao nie ma jednak pieniędzy na drogi transport zwłok przyjaciela do jego rodzinnej miejscowości. A trzeba dodać, że miasto Shenzen (leżące pod Hongkongiem), w którym pracowali, dzieli od celu w Chonquingu, znajdującym się w sercu Chin aż 1500 km. Zhao zabiera więc ze sobą zwłoki przyjaciela i udając że jest Liu jest tylko pijany, próbuje spełnić jego wolę i pochować go z resztą rodziny.

"W stronę domu" to świetna czarna komedia - czasem bardzo nas rozbawi, a czasem wzruszy i zmusi do myślenia. To również świetne kino drogi, towarzysząc Zhao w podróży zobaczymy obcy nam obraz współczesnych Chin i przekrój tamtejszego społeczeństwa, co zdecydowanie jest bardzo ciekawym doświadczeniem.



Ocena na filmweb: 7,4 
Ocena na IMDB: 7,4

Komentarze